sobota, 2 sierpnia 2014

Chapter 9.

NOWA POSTAĆ ! 

   William Duncan ( 26lat. )
  
 Spędził 3 lata w więzieniu za
usiłowanie zabójstwa i liczne rozboje.
Właśnie wyszedł z więzienia na warunkowym.
Jest szefem Maxa, próbuje zniszczyć Harrego,
który dawno temu ukradł mu dziewczynę, Holly.

______________________________________________



- Dobra. - biegiem ruszyłam do drzwi żeby uciec, kiedy byłam już za domem Harrego drogę na skróty przez las ktoś mi zatarasował.
- Dziewczyna Stylesa. Nie sądziłem, że sama do mnie wpadniesz..

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _

- Zostaw mnie. Nie chce mieć z nim nic do czynienia.
- Znowu zaczyna ? - powiedział dziwnym tonem.
- Ale co zaczyna ? - zapytałam zaciekawiona nagłą zmianą zachowania mężczyzny.
- Pójdźmy gdzieś indziej tutaj zaraz Harry może nas znaleźć.
- Znasz go ? 
- Tak ale rusz się. Tu za rogiem jest mała kawiarenka. Wejdziemy do niej ? 
- Oczywiście 

- Sam !   .. Sam !  - usłyszeliśmy głos wołającego moje imię Stylesa.
- Chyba się przejął, że mnie nie ma - powiedziałam, a wtedy nieznajomy pośpiesznie złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w głąb lasu.
- Wybacz, ale musimy szybko się stąd zmyć, a to jest świetna droga na skróty.
- No dobrze.

Po kilku minutach szybkiego biegu dotarliśmy na miejsce. Weszliśmy zapleczem, wszyscy pracownicy uciekali od mężczyzny i patrzyli na mnie ze współczuciem, nikt nie miał pretensji do nas za wkroczenie do lokalu wejściem wyłącznie dla personelu. Dziwne.
- Chodź tutaj. - wybrał miejsce oddalone od okien i takie, gdzie zbyt dużo ludzi się nie kręciło.
Usiedliśmy.  
- Chcesz coś do picia ?
- Poproszę herbatę. 
- Halo ! Dwie herbaty tutaj ! - krzyknął jakby był właścicielem, albo było mu wszystko wolno. 
Chwile wystarczyła na to aby kelner wyleciał z napojami i postawił je na stoliku.
- Jesteś Sam, tak ? 
- Tak, a ty kim właściwie jesteś ? - spytałam z lekkim zawahaniem.
- Mam na imię William, ale ty możesz mówić mi Will.
- Dobrze Will, ale co miałeś na myśli mówiąc mi o tym, że Harry znowu coś zaczyna i skąd go w ogóle znasz ? A i co robiłeś za jego domem ? 
- Dużo tych pytań. Od czego tu zacząć - podrapał się lekko po głowie. - Więc .. tylko się nie przestrasz. Spróbuje być z tobą szczery. Obiecasz, że się mnie nie przestraszysz ? - O co może mu chodzić ? No nic, zaraz się dowiem.
- Obiecuję. - powiedziałam z małym zawahaniem.
- Właśnie wyszedłem z więzienia, teraz jestem na warunkowym. Dali mi tylko 6 lat, bo nie byłem nigdy karany, ale za moje dobre sprawowanie skrócili mi kare o 3 lata. Oczywiście jak znowu coś zmajstruje to wsadzą mnie po raz kolejny.
- Za co siedziałeś ? - szczęka mi opadła. Co taki miły gość jak ona mógł zrobić i do tego nie ukrywam, że jest bardzo przystojny.
- A no wiesz .. Okradłem ze trzy, cztery sklepy, biłem się z milion razy i usiłowałem zabić jednego typa - głośno przełknęłam herbatę. - .. ale moja laska wezwała gliny. To znaczy wtedy to już była jego laska, odebrał mi ją, więc ja chciałem odebrać mu życie. Holly była dla mnie serduszkiem. Jedynym co kochałem, a on ją uwiódł. Do dzisiaj mu tego nie zapomniałem. - mówiąc to wydawał się być na prawde smutny. Widać było, że bardzo kochał tą Holly.
- Patrz, mam nawet jej zdjęcie. Nie zwracaj uwagi na tatuaże i kolczyki, tym wyglądem w ogóle nie przypominała siebie, ale go lubiła, ja zresztą też. Próbowała się do mnie dopasować, lecz w środku była krucha i bezbronna, ty też mi się taka wydajesz, dlatego przestrzegam Cię przed tym facetem.
 - Śliczna jest. Ale kto jest tym facetem ? 
- To Harry.
- Jak to Harry ?! Próbowałeś go zabić ?!
- Przecież słyszałaś całą historie i to winny jestem ja ? 
- Przepraszam, poniosło mnie. Sama nie wiem czemu tak zareagowałam.
- Bo Ciebie też już omamił.
- Lepiej odpowiedz mi na resztę pytań. - powiedziałam stanowczo gotowa na kolejne słowa Willa.
- Znam Harrego właśnie przez ten incydent z moją .. naszą byłą, a pod jego domem byłem, bo chciałem Cię ostrzec i obić mu mordę za to co robił Holly, kiedy ja siedziałem w pierdlu.
- Co jej robił ? 
- Bił ją. Powiedział mi o tym mój przyjaciel Max.
- Max ? White ?
- Tak, przepraszam Cię za niego już o wszystkim wiem, to jest idiota i już za to oberwał. 
- Jak masz właściwie na nazwisko ? - wszystko składało mi się do kupy kiedy usłyszałam o Maxie i o przyjaciołach i to pewnie on jest tym całym Duncanem o którym gadał Zayn z Harrym w salonie.
- Duncan.
- O Jezu. - z kim ja gadam ? Z gościem  który rzekomo chce mi coś zrobić ?
- Tylko się nie bój, ja tu jestem tylko żeby ci pomóc.
- Nie boje się. Co masz na policzku ? - lekko go dotknęłam.
- Biłem się dzisiaj w nocy z Harrym. Powiedział mi, że jesteś jego własnością i będzie z tobą robił to co chce, kiedy chce i może nawet to co Holly i nie wytrzymałem. Przyłożyłem mu pierwszy, a ty przypominasz mi ją, musiałem Cię bronić. Max opowiadał mi jaka nieprzystępna jesteś, jaka miła i mądra. Kobieta idealna.
- Ehmm... dziękuje. Chyba będę musiała już lecieć. 
- Wiem, że to dla ciebie za dużo informacji jak na jeden raz więc pozwól, że odwiozę cię do domu.
- Nie, wolę się przejść.
- Harry może cię zobaczyć. Lepiej będzie jak odprowadzę cię pod same drzwi.
- Masz racje dziękuje.



***


- Dziękuje, że mnie przywiozłeś. 
- Leć już do domu. 
- Spotkamy się jeszcze Will ?
- Z największą przyjemnością - uśmiechnął się, nareszcie. Miał taki piękny uśmiech, że aż coś we mnie zadrżało. Od razu mi się spodobał, no i nie był taki jak Harry.
- O wilku mowa. Co ty tu robisz ?! - zapytałam go zaraz po wejściu do mojego pokoju.
- Kevin mnie wpuścił. Z kim ty przyjechałaś ?!
- Co ci do tego ?
- To jest Duncan ! Przecież podsłuchałaś moją rozmowę z Zaynem. Powinnaś wiedzieć !
- To jest Will ! I powiedział mi prawdę o tobie ! Wynoś się stąd ! 
- I ty mu wierzysz ?!
- Tak 
- Kurwa Sam ja zaraz wyjdę tutaj z siebie !
- No i dobrze ! Może inny ty będzie o wiele mądrzejszy ! - podszedł do mnie i złapał za nadgarstki przyciskając do drzwi szafy. Jak ja tego nienawidzę !
- Nie łap mnie za słowa !
- A ty mnie tak nie łap ! - wskazałam na nadgarstki.
- Nie podnoś na mnie głosu ! - bardziej je ścisną.
- Zaraz zacznę krzyczeć !
- Wiesz co ? Spadam, a ty sobie wierz temu rozjebanemu gnojowi.
- I tu nie wracaj. 
- Nie wrócę. 
Puścił mnie i wyszedł z pokoju lekko trzaskając drzwiami. Kłótnia jak u jakiegoś małżeństwa. 
Po chwili zaczęłam żałować swoich słów, a to jak się całowaliśmy ? To nic dla mnie nie znaczy ? Tyle wydarzeń wciągu jednego dnia ? Zdecydowanie za dużo. 
Zerknęłam na zegarek. 16:12 Stwierdziłam, że na jutro muszę mieć zrobione lekcje po czym jak najszybciej zabrałam się za nie.


** next day **


Pojechałam autobusem do szkoły. Tym razem zdążyłam idealnie na lekcje. 
Usiadłam w ławce na końcu sali tam gdzie siedziałam z Perrie, ale jej nie było. Bałam się chodzić po szkole sama. Modliłam się żeby przyszła i zaraz rozległo się pukanie i do klasy weszła białowłosa przyjaciółka. Nie odezwała się ani słowem tylko usiadła koło mnie.
- Cześć - przywitałam się.
- Jak możesz ? - szepnęła.
- Nie mogę się z tobą witać ?
- Mówię o Harrym. Zraniłaś go.
- A on ranił mnie i to dosłownie.
- Czy panna Sam chciałaby kontynuować moją lekcję ? - odezwała się oburzona nauczycielka.
- Nie. Przepraszam. 
- Wpadniesz dzisiaj na imprezę ? - zapytała dalej Pezz
- A gdzie jest ? 
- W ' dark side '.
- Ale to brzmi groźnie.
- Nie pękaj
- Ale umówiłam się już z kimś innym .. - odparłam.
- Z Duncanem.
- Wiesz.. on też ma imię.
- Jakie ? - zapytała sarkastycznie.
- William .. Will
- Dobra to nie przychodź, ale ma być grubo.
- Edwards ! Turner ! Wynocha z klasy !
- Przepraszamy - szybko odparłam, żeby załagodzić sytuację.
- Wyjdźcie !
- Dobra chodźmy, już nie wymięknie.
Spakowałam swoje rzeczy i czym prędzej wyszłam z klasy. 


O godzinie 15.30 wyszłam ze szkoły, miałam dzisiaj siedem lekcji, straszna harówa, ale w sumie to z jednej zostałam wyrzucona. 
Na lunchu nie gadałam z Harrym, ani nikim z jego paczki. Jedyne z kim zamieniłam kilka zdań to tylko z Dan i Liamem bo tylko oni nie mieli do mnie pretensji o to, że rozmawiałam z Willem.
 Idąc w stronę parkingu obok szkoły okręciłam się i zobaczyłam gapiącego się na mnie Harrego. Dosłownie czułam na sobie jego spojrzenie. 
Z jednego z samochodów wyszedł Will. 
- Witaj.
- Hej - przytulił mnie po czym otwarł drzwi swojego auta.

** Harry's pov. **

Gdy zobaczyłem jak się do niej mizia to miałem ochotę mu przyjebać. Dobrze wiem czemu to robi, tylko dlatego, że kiedyś Holly wybrała mnie, ale to dlatego, że przy mnie czuła się bezpieczna, a tak to ją woził po komisariatach jak coś zbroił. Nie kochałem jej, ale było mi z nią dobrze. Była niesamowitą laską i dobrze było się z nią pokazać na mieście, ale kiedy próbował ją zabić. Przegiął. Pomimo tej wczorajszej kłótni z Sam powinienem ją chronić, ale .. nie wiem co mam robić, Holly też próbowałem przed nim ratować i jak wyszło ? Dupowato, prawie ją zabił. Kurwa ..




 

piątek, 30 maja 2014

Chapter 8.

- Na twoim miejscu uważałbym teraz na Sam, smutno by było gdyby coś jej się stało, nie ? - zaśmiał się szyderczo. Czym prędzej poszedłem do samochodu. Kurwa jak ten idiota jej coś zrobi to go zabije.


_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _



Wszedłem do samochodu i złapałem rękę wystraszonej Sam. 
- Wszystko dobrze ?
- Tak. Tylko się trochę bałam. Dziękuję, że znowu mi pomogłeś.
- A ja chciałem Cię przeprosić, że Cię tu w ogóle przyprowadziłem, ale chłopaki nas zapraszali i nie umiałem odmówić. - przez chwile sam nie dowierzałem temu co właśnie wyszło z moich ust. Przeprosiny. Pierwszy raz w życie kogoś przeprosiłem. Co się ze mną dzieje ?
- Wszystko w porządku. Możemy już stąd jechać ?
- Pewnie. Możemy do mnie ?  
- Obojętnie, żeby tylko z dala od tego miejsca. 




      ** Sam pov. ** 

Jadą samochodem myślałam i myślałam. Przeprosił mnie, ale z drugiej strony miał powód, przez niego ten cyrk z Maxem. Ehh.. Właściwie to powinnam zacząć unikać Harrego. Niewiem czy się o mnie stara czy też robi to tylko dlatego żeby mnie zaliczyć. 
- Jesteśmy. - z przemyśleń wyrwał mnie głos chłopaka, zerknęłam w lewo i ujrzałam przepiękny dom na tej samej ulicy na której byłam wcześniej z bratem odwożąc Nialla i Harrego. Jednak to nie był ten sam dom, tamten był pewnie blondyna. Gdy wyszłam z samochodu przy pomocy dżentelmena w lokach obejrzałam się na prawo zobaczyłam pięć podobnych do siebie bogatych domów. Każdy z nich ma osobny pałac ? Gdzie na takiej ulicy takie domy ? Przecież nie są biznesmenami, skąd mają tyle pieniędzy ? Pytania dosłownie zalewały moją głowę co chyba wyczuł Harry bo zaraz podszedł do mnie i po kolei mówił kto gdzie mieszka.
- Tam mieszka Niall. pamiętasz ? Twój brat nas do niego raz podwiózł. - wskazał palcem na prawo.
- Tak. Pamiętam.
- Louis zaraz obok mojego domu na lewo,  Zayn na przeciwko, a Liam na prawo od niego.
- Piękne te domy. Twój też.
- Dziękuje 
- Skąd mieliście na nie pieniądze ? Wyglądają na bardzo bogate.
- Wejdźmy do środka. - złapał moją rękę i ciągnął w kierunku drzwi wejściowych.
- Ale Harry, przecież zadałam ci pytanie. - Szybko otworzył drzwi i popchnął mnie lekko do środka.
- Idź do góry i korytarzem cały czas prosto i jest łazienka, ja tylko wjade autem do garażu. 
- Harry no ..
- Rób co mówie 
Zezłoszczona rozkazem poszłam na góre. Ile tu drzwi, a jakie bogate. Skąd ma tyle kasy ? Może rodziców ma bogatych. Możliwe, ale jeszcze to z niego wyciągne. 
Weszłam do łazienki, nie dowierzałam własnym oczom. Jak można żyć w takim luksusie ? No jak ? Wielka okrągła wanna na środku pomieszczenia, zaraz obok drzwi dwie umywalki przypominające wyglądem szklane miski. Popatrzyłam na prawo gdzie zobaczyłam toalete, a na lewo duży prysznic. Gdzie tu się wykąpać ? Pierwszy raz mam doczynienia z takim bogactwem. 
Postanowiłam skorzystać z okazji i zrelaksować się w wannie. 
Po dłuższej chwili wyszłam z łazienki ubrana w ciuchy które leżały na blacie z dopiskiem ' Będziesz wyglądać świetnie x ' Jeżeli tym świetnie można nazwać za wielkie spadające męskie spodnie od piżamy i koszule od kąpletu. Wyglądałam jak gruby wieloryb. 
- Harry ? - zapytałam stojąc sama na korytarzu otoczona drzwiami. Co mam robić ? 
- Tak ? - wyszedł pośpiesznie z pomieszczenia obok łazienki. - wow. Wiedziałem, że będzie pięknie. - powiedział mierząc mnie.
- Wcale nie, wyglądam jak wieloryb.
- Nawet nie wiesz jaki piękny wieloryb.
- Przestań
- Dobra. Chodź tutaj. - wskazał palcem drzwi na lewo od łazienki. - Do mojej sypialni, pewnie nie chcesz, żebym spał z tobą to położe się na podłoge.
- Nie, przecież będzie ci nie wygodnie.
- Wiedząc, że jesteś obok mnie i zasypiasz w moim łóżku nie może mi być nie wygodnie.
- Harry przestań zgrywać romantyka -odpowiedziałam siadając na łóżku.
- Idź spać. Dobranoc. 
- Gdzie idziesz ? - spytałam kiedy Harry opuszczał pokój.
- Załatwić jeszcze kilka spraw. 
- Jakich ? O pierwszej w nocy ? 
- Nie ważne. Śpij
- Harry ..
- Idź spać. - dosłownie rozkazał i wyszedł z pokoju i jak przypuszczałam również z domu.

***

Obudziłam się i lekko przekręciłam głowę na lewo sprawdzając która godzina na zegarku, ale bardziej w oczy rzucił mi się Harry szukający zapewne ubrania w swojej szafie. Miał na sobie tylko spodenki więc szybko dostrzegłam jego siniaki na plecach, a kiedy się okręcił, również na klacie. Przestraszyłam się, może był gdzieś wczoraj i ktoś go zaatakował, ale przecież Harry, by go zabił. Wszyscy w Holmes Chapel bali się go, więc co się stało ? A jak miał wypadek ? Gwałtownie wstałam co wystraszyło też chłopaka ubierającego czarny T-shirt.
- Co się stało Sam ? - podbiegł do mnie i uklęknął na podłodze przed łóżkiem.
- Harry ? 
- Tak ?
- Powiesz mi gdzie wczoraj byłeś ? 
- Jesteś głodna ? Zrobiłem zapiekankę - postanowiłam więcej go nie wypytywać, jakby chciał to by mi powiedział. Spuściłam zatem głowe.
- Tak.
- Chodźmy na dół.
Zeszliśmy na dół, a tam czekała na nas niespodzianka.
- Harry musimy jechać ! Szybko ! - krzyczał złowrogo Zayn.
- Dokąd ? 
- Jak kurwa dokąd ?! Duncan się dowiedział, że ona u ciebie spała, krążył tu w nocy koło domu.
- Czego on do chuja chce ?!
- O co chodzi ? - zapytałam wystraszona krzykami, w ogóle nie w temacie.
- Sam idź do kuchni zjeść ! - poszłam pośpiesznie, ale usiadłam się w jadalni jak najbliżej drzwi, żeby słyszeć o czym rozmawiają. 

- Musimy go załatwić. Harry on jest niebezpieczny, może i dzisiaj w nocy z nim wygrałeś, ale on chce się zemścić.
- Zayn ja już z tym skończyłem. Mówiłem ci to.
- Chcesz żeby zrobił coś Sam ? 
- Jak ją tylko dotknie to sam osobiście zasadzę mu kulkę w łeb.
- No właśnie. Lepiej żeby nie wychodziła z domu przez jakiś czas.
- Co ? Mam być zamknięta u niego ? Nie ! Ja tu nie wytrzymam. Nienawidze ich. Znowu wpakowali mnie w jakieś gówno ! Kurwa !
- Kurwa ja tu nie wytrzymam. - szybko zamknęłam sobie usta rękami. Czy ja znowu głośno myślałam ? Żeby tylko tego nie słyszeli.
- Sam ? - zawołał Harry.
- Tak ? 
- Czemu podsłuchujesz ? - cholera słyszeli.
- Ja już bym jej strzelił z liścia i byłaby grzeczna. - oznajmił Zayn.
- Próbuje właśnie do tego nie dopuścić. Nie chce żeby historia z Holly się powtórzyła.
Wyszłam z jadalni do salonu i stanęłam między Zaynem, a Harrym. 
- Harry odwieź mnie do domu.
- Nie.
- Ja już idę. Cześć stary. - oznajmił Malik.
- Harry !
- Przestań krzyczeć, nigdzie nie jedziesz.
- Dobra. - biegiem ruszyłam do drzwi żeby uciec, kiedy byłam już za domem Harrego drogę na skróty przez las ktoś mi zatarasował.
- Dziewczyna Stylesa. Nie sądziłem, że sama do mnie wpadniesz..

czwartek, 1 maja 2014

Chapter 7.


 NOWA POSTAĆ !

Max White (20lat.)
Od dawna nienawidzi się z Harrym.
Próbuje uprzykrzyć mu życie.
______________________________________________________






'' - Jak najbardziej. - Jak ci skarbie na imię ? - zapytał jeden z nich... ''

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _



- J. Ja nie mam imienia. - powiedziałam wystraszona. 
- Nie ma imienia. Hahaha - jeden z nich pogłaskał mnie po głowie.
- Zostawcie mnie ! - krzyknęłam kiedy drugi podnosił mnie z ziemi.
- No nie wierzgaj tak, przecież nic ci nie zrobimy.
Nie myśląc przywaliłam jednemu z nich z liścia. Jego policzek zaczerwienił się, a on popatrzył na mnie ze złością.
- Ty suko ! -wrzasnął. - teraz modliłam się, żeby Harry jak najszybciej mnie znalazł.
- Zostaw ją Max ! 
- Harry ? Znasz tę sukę ? - odparł trzymający mnie nadal mężczyzna.
- Powiedziałem zostaw ją. - miał skamieniałą twarz. Stanowczo morderczym wzrokiem wpatrywał się w Max'a.
- Bo co ? 
- Bo cię zabije - z kieszeni płaszcza Harry wyciągnął pistolet, który kierował prosto na mnie i jasnowłosego mężczyznę.
Kolega Max'a stchórzył najwyraźniej po zobaczeniu pistoletu, bo zmył się od razu.
- Zresztą masz ją. Ta dziwka i tak mi do niczego nie jest potrzebna. Tylko uważaj sobie na nią. - popchnął mnie w stronę Harrego. Upadłam, a Max uśmiechną się szeroko i znikną za murem.
Harry podbiegł do mnie.
- Nic ci się nie stało ? - zapytał pomagając wstać.
- Nie.
- Na pewno ? 
- A wyglądam jakby mi coś było ? 
- Nie odzywaj się do mnie w ten sposób.
- Bo co ?
- Przestań. 
- Uderzysz mnie ? - zapytałam. Harry stanął na przeciwko mnie patrząc mi prosto w oczy.
- Nie uderzę cię.
Był taki wysoki. Jego perfumy były takie piękne, a ze smrodem papierosowym stanowiły idealne połączenie.
Nie odezwałam się ani słowem tylko wpatrywałam się w niego, jego słowa brzmiały tak przekonująco, a oczy hipnotyzowały.
Nagle jego ręka oplotła mnie w tali, a druga powędrowała na policzek.
- Jesteś taka piękna i taka niewinna, krucha. - Nasze usta były niebezpiecznie blisko siebie. Właśnie miał mnie pocałować kiedy Zayn i Perrie nagle przebiegli obok nas.
- Uciekajcie ! Dyrektorka wezwała pały, bo znowu nas nie ma w szkole, a ktoś podpalił śmietniki ! - krzyknął mulat.
Harry złapał mnie za rękę i pociągnął. 
Po chwili byliśmy w małym domku w lesie niedaleko miasta. Przesiedzieliśmy w nim cały dzień na melanżowaniu. Harry opowiedział, że kiedyś ciągle w nim przebywał i nie dziwiło mnie to, bo był na prawde przytulny.

                                                  ***

Była godzina 20.05 Kevin był chyba w pracy, a ja szykowałam się na imprezę na którą zaprosił mnie Harry. Ubrałam miętowe czółenka, czarne leginsy i czarną bluzkę, włosy ułożyłam w niesfornego koka. Na usta nałożyłam różowy, mało widoczny błyszczyk. Zeszłam na dół czekając na loczka.
Usiadłam na krześle w kuchni. Sama nie wiem jak to się stało, jak się zmieniłam, jak z dziewczyny z piątkami zrobiła się imprezowiczka. To jak się stawiam Harremu, nigdy taka nie byłam, co kto mi tylko powiedział zaraz ze strachu to robiłam, ale teraz bym tak nie umiała. Słuchając Harrego lądowałabym u niego w łóżku codziennie, a tego nie chce. Nigdy nie chciałam. Dlaczego padło na mnie ? Wiem, że nie jestem pierwszą i nie ostatnią, ale czemu ja ?
Usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam do nich jak najszybciej z nerwów, w pośpiechu jeszcze zabrałam torebkę. Otwarłam drzwi.
- Wow, zajebiście wyglądasz złotko
- Idziemy ? -Zapytałam jak najszybciej łapiąc go za rękę i ciągnąc w stronę jego srebrnego Ferrari. 
- Jakaś zmiana ? -Zapytał Styles wchodząc do auta.
- Nie, po prostu chce mieć to już za sobą. -Odparłam sucho, ale Harry zdawał się w to nie wierzyć, śmiał się tylko szyderczo. 
Chwile później dotarliśmy na miejsce, była to ta sama ulica, do której jeszcze dzisiaj uciekłam przed Harrym.
- Co tu robimy ? -Zapytałam zdziwiona i równocześnie przerażona.
- Przyjechaliśmy na imprezę.
- Ale tutaj ? -Wyraźnie dałam mu do zrozumienia, że się boje.
-Nie bój się jesteś ze mną, pamiętasz ? Jestem Harry Styles - uśmiechnął się jak zwykle ukazując swoje słodkie dołeczki. 
- Ale ja nie chce tu iść. 
- Idziemy tylko na chwilę, muszę pogadać z chłopakami 
- No dobrze. - przełknęłam głośno ślinę i otwarłam drzwi od samochodu.
Harry nagle złapał mnie za rękę, kiedy chciałam wyjść z auta.
- Tylko nigdzie się ode mnie nie oddalaj
- Myślisz, że miałabym odwagę ?
- Jesteś silna
- Ale nie odważna
- Ale śliczna
- Nie pocieszaj mnie
- Nie pocieszam, mówię to co widzę.
- Dziękuje
- To teraz całus w policzek 
- Dobrze - zbliżyłam się do chłopaka chcąc dać mu całusa, ale on szybko okręcił głowę i wyszło na to, że pocałowałam go w usta.
- Styles ! 
- Wole jak krzyczysz moje imię, ale to później.
- Nie wlewaj już sobie
- Jeszcze się zdziwisz jak głośno potrafisz je krzyczeć
- Przestań, idziemy ?
Wyszliśmy z auta, Harry podszedł do mnie i mocno złapał mnie za rękę. Weszliśmy do klubu, wyglądał jak jeden wielki burdel. Myślałam, że Harry zaraz zostawi mnie samą na środku tego wielkiego różowego parkietu kiedy zobaczy te wszystkie panny latające z gołymi częściami ciała i tańczące na rurze piękności, ale on cały czas patrzył na mnie, byłam lekko speszona, ale czułam satysfakcje z tego, że jego wzrok jest przyciągany tylko przeze mnie. 
Niespodziewanie jakaś inna ręka odciągnęła mnie od Harrego, wystraszyłam się na max możliwości kiedy zobaczyłam kto teraz trzymał mnie za rękę i przyciskał do swego ciała. Był to Max, ten sam, którego dzisiaj spotkałam na tej właśnie ulicy.
- Kogo my tu mamy, bezimienna ?
- Zostaw mnie
- Kolejny raz taka niemiła, dlaczego ? - zapytał ironicznie
- Max zostaw ją. - usłyszałam za sobą głos Stylesa.
- Przecież ja chce z nią tylko zatańczyć, a chłopaki są tam - wskazał palcem na prawe róg, w którym siedzieli właśnie przyjaciele Harrego ze swoimi dziewczynami. 
- Zatańcz z nim, patrze na ciebie - szepnął mi do ucha loczek, a zaraz potem zniknął w tłumie. 
Nie mogę powiedzieć, że się nie boje, bo umieram ze strachu.
- To jak masz na imię ?
- Sam
- Piękne imię, a jeszcze piękniejsza dziewczyna, co ty na to żebym pokazał ci mój gabinet ? - nogi uginały mi się, ale nadal z nim tańczyłam.
- Nie, nie muszę go widzieć.
- Jesteś dziewczyną Harrego ? 
- Nie 
- To idealnie. - mężczyzna ścisną moją rękę mocno, nie mogłam się wyrwać, ciągną mnie w kierunku drzwi z dala od miejsca, w którym siedział Harry. Otworzył drzwi i wepchnął mnie do środka małego pomieszczenia.
- Rozbierz się dla mnie.
- Co ? - zapytałam łamiącym się głosem.
- Albo sam to zrobię. - podszedł do mnie i przycisnął do ściany po czym jego ręce wylądowały na moich pośladkach. Zaczęłam się wyrywać, lecz na marne.
- Ty sukinsynu. - popatrzyłam na drzwi i ulżyło mi trochę gdy w nich ujrzałam Harrego.
- Nie jest twoją dziewczyną, więc mogę z nią robić co mi się tylko podoba
- Mylisz się. - zanim się spostrzegłam Max leżał już na ziemi, a nad nim stał Harry trzymający spluwę tuż nad głową mężczyzny.
- Idź do samochodu. - powiedział. Szybko ściągnęłam buty i pobiegłam do auta.


** Harry's pov **

- Ty gnoju, miałeś z nią raz zatańczyć, a nie próbować ją zgwałcić, myślałeś, że nie zauważę ?! - Byłem tak zdenerwowany, że najchętniej rozjebałbym mu ten pusty łeb. 
- Ona nie jest twoja ! 
- Masz coś jeszcze do powiedzenia ? - kopnąłem go prosto w brzuch, a gdy skulił się z bólu udałem się w kierunku wyjścia.
- Na twoim miejscu uważałbym teraz na Sam, smutno by było gdyby coś jej się stało, nie ? - zaśmiał się szyderczo. Czym prędzej poszedłem do samochodu. Kurwa jak ten idiota jej coś zrobi to go zabije.






czwartek, 3 kwietnia 2014

Chapter 6.


" Jak najszybciej założyłam na siebie piżamę. " 

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ 


Położyłam się jak do łóżka i próbowałam nie przejmować się tym, że w moim domu jest walnięty człowiek zwany potocznie Harry. Nagle usłyszałam, że woda w prysznicu przestała lecieć, a po chwili drzwi otwarły się. Zamknęłam oczy udając, że śpię.
 - Sam ? - podszedł do mnie, a gdy nie odpowiadałam złożył całusa na moim policzku.
- I tak wiem, że udajesz - zaśmiałam się, a moją talie nagle owinął sobie dookoła rąk.
Próbowałam się odsunąć, ale to było na nic. Był znacznie silniejszy niż ja. 
- Nie odsuwaj się, przecież nic ci nie zrobię.
Głośno wypuściłam powietrze i przestałam się odsuwać. 
Po chwili zasnęłam.


Rano obudził mnie budzik. Najbardziej zdziwiło mnie to, że ja go nie nastawiałam. Mniejsza o to . Gdzie jest Kevin !?
Zbiegłam jak najszybciej po schodach. Nawet nie zauważyłam, że nie było obok mnie Harrego.
Gdy weszłam do salonu pierwsze co zobaczyłam to Kevin śpiący na kanapie, a obok niego kreski .. Narkotyki ! Skąd je miał ? Przecież zawsze był taki porządny. Nie daruje mu tego ! Jak tylko się ocknie to go tak zjebie, że popamięta, ale najpierw muszę iść do szkoły.. pieszo .
Zerknęłam na zegarek 7:05 to mam jeszcze pół godziny do lekcji. Gdy zdałam sobie w końcu z tego sprawę pobiegłam na górę i ubrałam się w pierwsze spodnie i bluzkę na które natrafiłam w szafie [KLIK] Ubrałam moje ulubione Vansy, zjadłam resztki z wczorajszego obiadu, umyłam zęby i w końcu wyszłam z domu.

Kilka minut później szłam nadal do szkoły. Było już po ósmej, a ja jeszcze nie dotarłam. Takie spóźnienie, ale będzie wstyd.
- Podwieźć gdzieś ? - zapytał przejeżdżający obok Niall.
- Mógłbyś mnie zawieść do szkoły ? 
- Przecież sam do niej jadę więc spoko.
- Dzięki
Chłopak zatrzymał się, a ja usiadłam obok niego na przednim siedzeniu. 
Przez całą drogę milczeliśmy, nie mieliśmy żadnego wspólnego tematu, którym moglibyśmy się podzielić lub o którym można było porozmawiać.
Wysiadłam z auta i usłyszałam jak ktoś nas woła. 
- Sam ! Niall ! 
Głosy dochodziły zza krzaków obok szkoły.
Podeszliśmy tam.
- Niall, ile kurwa miałem na ciebie czekać - odezwał się zirytowany Harry.
- Sorry, ale to ona tak późno wyszła z domu.
- Co ? To ty miałeś mnie podwieźć, bo Harry ci kazał ? 
- No i ?
- Skończcie. - odezwał się stanowczo loczek.
- Niall na lekcje. Już. - Horan oczywiście jak piesek posłuchał Harr'ego i pobiegł do szkoły na zaczynającą się właśnie Chemię. 
- Idę na lekcje..
- Nie. Złapał mnie za rękę i przyciągną do swojej klaty.
- Co robisz ? 
- Zamknij się. - jego usta nachalnie dotknęły się, ale ja nie pozwoliłam mu się pocałować. Odsunęłam się od niego.
- Nie uciekaj. 
- Bo co ? 
- I lepiej nie pyskuj.
- Bo co mi zrobisz ?
- Już ci powiedziałem co ja mogę z tobą zrobić jak będziesz niegrzeczna.
- Spadaj. - odepchnęłam go od siebie. Harry kolejny raz złapał mnie za nadgarstki i docisnął do drzewa.
- Kurwa nie pyskuj mi, bo ja mam swoją cierpliwość, a na ciebie już jej tyle nie mam.
- To się ode mnie odwal. - szepnęłam pod nosem.
- Co ? - zacieśnił uścisk na moich rękach.
- Nic.
- Pytam się co powiedziałaś kurwa
- Harry to jest miejsce publiczne 
- Chuj mnie to obchodzi ! - zerknęłam na jego twarz, zobaczyłam jego furię. Czemu tak łatwo było go wytrącić z równowagi ? Nagle docisnął mnie bardziej do szorstkiej kory drzewa. Jęknęłam z bólu, ale nawet to go nie ruszało.
- Harry pojebało cię ? Zostaw ją - zza krzaków wyłonił się Zayn idący za rękę z jego dziewczyną, Perrie. 
- Przepraszam. J.ja nie chciałem.. - zwrócił się do mnie i wypuścił z objęć. 
Wystraszona pobiegłam za kilka domów, była tam taka wąska alejka. Zaszyłam się w niej i zaczęłam płakać. Czemu takie czarne scenariusze przytrafiają się tylko mnie ?
Nagle coś obok mnie się poruszyło, a zza murów domu wyszło dwóch facetów. 
- Patrz stary, jest rano, a jakaś laska już nam się tu pałęta. 
- Głupio tak opuścić okazję, nie ?
- Jak najbardziej.
- Jak ci skarbie na imię ? - zapytał jeden z nich...






witajcie :D Stęskniłam się za wami <3
Teraz rozdziały będą dodawane co sobotę 
DOBRANOC <3


CZYTASZ ? KOMENTUJESZ !

poniedziałek, 10 lutego 2014

Chapter 5.


- Co ty tu robisz ?!
- Chciałem zobaczyć czy wszystko w porządku i czy dotarłaś do domu. - wymamrotał zielonooki chłopak.
- Wierz mi, że w Holmes Chapel nie jest bezpiecznie. Przynajmniej w niektórych alejkach.
- Jechałam z Kevinem. - odparłam patrząc na niego, a zielone oczy powędrowały nieco niżej. Przypomniałam sobie, że jestem w bieliźnie. - Harry ! Idź stąd ! - sięgnęłam ręką po koc leżący na łóżku i okryłam się nim dookoła.
- Na przyszły raz, nie rozbieraj się przy samym oknie. Nie chce żeby ktoś inny cię oglądał. - zbliżał się do mnie. Chyba chciał mnie pocałować. O nie ! Nie !
- Zostaw mnie i idź stąd !
- Nie podnoś na mnie głosu Sam. 
- Wyjdź !
- Powiedziałem . Nie podnoś na mnie głosu.
- Nie jestem głucha, wiem co powiedziałeś. 
Harry złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął do ściany, koc upadł mi na stopy odkrywając mnie ponownie.
- Słuchaj. Nie będziesz mi pyskować, zapamiętaj to sobie.
- A ty nie masz prawa mną rządzić - wyjąkałam starając się wydostać z uścisku.
- Uważaj sobie mała.
- Bo co ?! - podniosłam głowę zerkając na niego z pogardą.
- Bo tak cię zerżnę, że mnie popamiętasz. - powiedział to w tym samom czasie kiedy naparł na mnie całym ciałem, a jego ręce dotknęły moich pośladków.
- Jędrne, to lubię. - szyderczy uśmieszek i widoczne pożądanie, tylko to było na jego twarzy.
- Zostaw mnie ! - krzyknęłam jak najgłośniej się dało. Zdziwiłam się, że Kevin nie przybiegł, ani nie zapytał się co się dzieje.
- Kevin śpi, a ty lepiej go nie budź
- Co mu zrobiłeś ?!
- Nic, sam zasnął, nie jestem taki zły jak ci się wydaje.
- To zabierz te ręce !
- Nie krzycz na mnie, dzisiaj z tobą śpię, muszę pilnować swojej królewny. - puścił mnie i poszedł do łazienki, bałam się, że coś może zrobić mi, albo mojemu bratu i po prostu milczałam, nie poszłam do Kevina.
Jak najszybciej założyłam na siebie piżamę.
                                                       



  




Helloo ! Stęsknił się ktoś ? No to dodaje kolejny rozdział, po tak długiej nieobecności za którą strasznie was przepraszam. Kocham Was <3
CZYTASZ ? KOMENTUJESZ ! 
<3