piątek, 30 maja 2014

Chapter 8.

- Na twoim miejscu uważałbym teraz na Sam, smutno by było gdyby coś jej się stało, nie ? - zaśmiał się szyderczo. Czym prędzej poszedłem do samochodu. Kurwa jak ten idiota jej coś zrobi to go zabije.


_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _



Wszedłem do samochodu i złapałem rękę wystraszonej Sam. 
- Wszystko dobrze ?
- Tak. Tylko się trochę bałam. Dziękuję, że znowu mi pomogłeś.
- A ja chciałem Cię przeprosić, że Cię tu w ogóle przyprowadziłem, ale chłopaki nas zapraszali i nie umiałem odmówić. - przez chwile sam nie dowierzałem temu co właśnie wyszło z moich ust. Przeprosiny. Pierwszy raz w życie kogoś przeprosiłem. Co się ze mną dzieje ?
- Wszystko w porządku. Możemy już stąd jechać ?
- Pewnie. Możemy do mnie ?  
- Obojętnie, żeby tylko z dala od tego miejsca. 




      ** Sam pov. ** 

Jadą samochodem myślałam i myślałam. Przeprosił mnie, ale z drugiej strony miał powód, przez niego ten cyrk z Maxem. Ehh.. Właściwie to powinnam zacząć unikać Harrego. Niewiem czy się o mnie stara czy też robi to tylko dlatego żeby mnie zaliczyć. 
- Jesteśmy. - z przemyśleń wyrwał mnie głos chłopaka, zerknęłam w lewo i ujrzałam przepiękny dom na tej samej ulicy na której byłam wcześniej z bratem odwożąc Nialla i Harrego. Jednak to nie był ten sam dom, tamten był pewnie blondyna. Gdy wyszłam z samochodu przy pomocy dżentelmena w lokach obejrzałam się na prawo zobaczyłam pięć podobnych do siebie bogatych domów. Każdy z nich ma osobny pałac ? Gdzie na takiej ulicy takie domy ? Przecież nie są biznesmenami, skąd mają tyle pieniędzy ? Pytania dosłownie zalewały moją głowę co chyba wyczuł Harry bo zaraz podszedł do mnie i po kolei mówił kto gdzie mieszka.
- Tam mieszka Niall. pamiętasz ? Twój brat nas do niego raz podwiózł. - wskazał palcem na prawo.
- Tak. Pamiętam.
- Louis zaraz obok mojego domu na lewo,  Zayn na przeciwko, a Liam na prawo od niego.
- Piękne te domy. Twój też.
- Dziękuje 
- Skąd mieliście na nie pieniądze ? Wyglądają na bardzo bogate.
- Wejdźmy do środka. - złapał moją rękę i ciągnął w kierunku drzwi wejściowych.
- Ale Harry, przecież zadałam ci pytanie. - Szybko otworzył drzwi i popchnął mnie lekko do środka.
- Idź do góry i korytarzem cały czas prosto i jest łazienka, ja tylko wjade autem do garażu. 
- Harry no ..
- Rób co mówie 
Zezłoszczona rozkazem poszłam na góre. Ile tu drzwi, a jakie bogate. Skąd ma tyle kasy ? Może rodziców ma bogatych. Możliwe, ale jeszcze to z niego wyciągne. 
Weszłam do łazienki, nie dowierzałam własnym oczom. Jak można żyć w takim luksusie ? No jak ? Wielka okrągła wanna na środku pomieszczenia, zaraz obok drzwi dwie umywalki przypominające wyglądem szklane miski. Popatrzyłam na prawo gdzie zobaczyłam toalete, a na lewo duży prysznic. Gdzie tu się wykąpać ? Pierwszy raz mam doczynienia z takim bogactwem. 
Postanowiłam skorzystać z okazji i zrelaksować się w wannie. 
Po dłuższej chwili wyszłam z łazienki ubrana w ciuchy które leżały na blacie z dopiskiem ' Będziesz wyglądać świetnie x ' Jeżeli tym świetnie można nazwać za wielkie spadające męskie spodnie od piżamy i koszule od kąpletu. Wyglądałam jak gruby wieloryb. 
- Harry ? - zapytałam stojąc sama na korytarzu otoczona drzwiami. Co mam robić ? 
- Tak ? - wyszedł pośpiesznie z pomieszczenia obok łazienki. - wow. Wiedziałem, że będzie pięknie. - powiedział mierząc mnie.
- Wcale nie, wyglądam jak wieloryb.
- Nawet nie wiesz jaki piękny wieloryb.
- Przestań
- Dobra. Chodź tutaj. - wskazał palcem drzwi na lewo od łazienki. - Do mojej sypialni, pewnie nie chcesz, żebym spał z tobą to położe się na podłoge.
- Nie, przecież będzie ci nie wygodnie.
- Wiedząc, że jesteś obok mnie i zasypiasz w moim łóżku nie może mi być nie wygodnie.
- Harry przestań zgrywać romantyka -odpowiedziałam siadając na łóżku.
- Idź spać. Dobranoc. 
- Gdzie idziesz ? - spytałam kiedy Harry opuszczał pokój.
- Załatwić jeszcze kilka spraw. 
- Jakich ? O pierwszej w nocy ? 
- Nie ważne. Śpij
- Harry ..
- Idź spać. - dosłownie rozkazał i wyszedł z pokoju i jak przypuszczałam również z domu.

***

Obudziłam się i lekko przekręciłam głowę na lewo sprawdzając która godzina na zegarku, ale bardziej w oczy rzucił mi się Harry szukający zapewne ubrania w swojej szafie. Miał na sobie tylko spodenki więc szybko dostrzegłam jego siniaki na plecach, a kiedy się okręcił, również na klacie. Przestraszyłam się, może był gdzieś wczoraj i ktoś go zaatakował, ale przecież Harry, by go zabił. Wszyscy w Holmes Chapel bali się go, więc co się stało ? A jak miał wypadek ? Gwałtownie wstałam co wystraszyło też chłopaka ubierającego czarny T-shirt.
- Co się stało Sam ? - podbiegł do mnie i uklęknął na podłodze przed łóżkiem.
- Harry ? 
- Tak ?
- Powiesz mi gdzie wczoraj byłeś ? 
- Jesteś głodna ? Zrobiłem zapiekankę - postanowiłam więcej go nie wypytywać, jakby chciał to by mi powiedział. Spuściłam zatem głowe.
- Tak.
- Chodźmy na dół.
Zeszliśmy na dół, a tam czekała na nas niespodzianka.
- Harry musimy jechać ! Szybko ! - krzyczał złowrogo Zayn.
- Dokąd ? 
- Jak kurwa dokąd ?! Duncan się dowiedział, że ona u ciebie spała, krążył tu w nocy koło domu.
- Czego on do chuja chce ?!
- O co chodzi ? - zapytałam wystraszona krzykami, w ogóle nie w temacie.
- Sam idź do kuchni zjeść ! - poszłam pośpiesznie, ale usiadłam się w jadalni jak najbliżej drzwi, żeby słyszeć o czym rozmawiają. 

- Musimy go załatwić. Harry on jest niebezpieczny, może i dzisiaj w nocy z nim wygrałeś, ale on chce się zemścić.
- Zayn ja już z tym skończyłem. Mówiłem ci to.
- Chcesz żeby zrobił coś Sam ? 
- Jak ją tylko dotknie to sam osobiście zasadzę mu kulkę w łeb.
- No właśnie. Lepiej żeby nie wychodziła z domu przez jakiś czas.
- Co ? Mam być zamknięta u niego ? Nie ! Ja tu nie wytrzymam. Nienawidze ich. Znowu wpakowali mnie w jakieś gówno ! Kurwa !
- Kurwa ja tu nie wytrzymam. - szybko zamknęłam sobie usta rękami. Czy ja znowu głośno myślałam ? Żeby tylko tego nie słyszeli.
- Sam ? - zawołał Harry.
- Tak ? 
- Czemu podsłuchujesz ? - cholera słyszeli.
- Ja już bym jej strzelił z liścia i byłaby grzeczna. - oznajmił Zayn.
- Próbuje właśnie do tego nie dopuścić. Nie chce żeby historia z Holly się powtórzyła.
Wyszłam z jadalni do salonu i stanęłam między Zaynem, a Harrym. 
- Harry odwieź mnie do domu.
- Nie.
- Ja już idę. Cześć stary. - oznajmił Malik.
- Harry !
- Przestań krzyczeć, nigdzie nie jedziesz.
- Dobra. - biegiem ruszyłam do drzwi żeby uciec, kiedy byłam już za domem Harrego drogę na skróty przez las ktoś mi zatarasował.
- Dziewczyna Stylesa. Nie sądziłem, że sama do mnie wpadniesz..

1 komentarz:

  1. Cudo *-* Inaczej nie potrafię tego określić... Ja chcę by byli już razem! Będzie słodko <3
    Jak zwykle rozdział genialny i czekam na następne <3

    OdpowiedzUsuń